Tak, tak, zegar bije. Parę dni temu świętowałam swoje 32.urodziny. Tajemnica żadna, fejsbuk wie o (prawie?) wszystkim. Ale nie wie o tym, co uważam, że najważniejsze z perspektywy tych 32 lat. Oto 10 punktów wartych Twojej i mojej uwagi:
1. Urodzenie dzieci. Fenomenalne. Nie tyle poród, ale wielka zmiana, jaka zaszła w życiu. Chyba największa, jaką przeżyłam do tej pory. Dzieci pomogły mi lepiej zorganizować sobie firmę (!) I zawsze wiedzą, kiedy mama za dużo pracuje – wówczas przyklejają się do mnie tak, że nie ma możliwości wrócić do kompa.
2. Ślub. Bez niego dzieci może by i były, ale na pewno nie byłoby tak samo. Mąż jako partner życia. Fajnie jest wiedzieć, że ktoś Cię dźwignie, gdy nie możesz wstać. I zrobi to nawet wtedy, gdy jest na mnie wściekły. Za to go cenię.
3. Założenie i prowadzenie firmy Personia. Bez niej nie byłoby bloga. Bez niej nie miałabym tylu doświadczeń, o których teraz mogę pisać i dzielić się wiedzą.
4. Książka. Tak, napisanie książki. Dobre opinie, dobre przyjęcie przez rynek. Duża dawka energii dla tych, którzy prowadzą firmę lub o tym myślą.
5. Biegi. Pokonywanie swoich ograniczeń. Pot wylany na 10tym, 15stym, 20stym kilometrze. Ból nóg i oszołomiona głowa, gdy dobiegasz do mety. Dwa lata temu zamknęłam swój klub fitness. Z klientkami znam się po dziś dzień. Wiele z nich, tak jak ja, ma sport we krwi i spotykamy się co jakiś czas na trasie lub w saunie.
6. Powstanie bloga. Tak, tego bloga. Dumna. Uczę się nadal. Mam ambitne plany. Rozliczycie mnie za rok.
7. Przyjaciele. Spotkania z tymi, z którymi jest miło i twórczo. Którzy mnie lubią taką, jaką jestem. W dżinsach, bez makijażu, czasem w wytartych dresach i z nieuczesaną głową. Przyjaciele się ważni. Potrafią doradzić, pocieszyć, pozwalają się wygadać.
8. Ludzie. Poznawanie nowych ludzi jest mega. W ciągu tygodnia mam tyle kontaktów z innymi, że czasem wdrożenie w życie ich inspirujących rad czy pomysłów zajmuje miesiąc, a nawet pół roku. Nowe osoby mnie kręcą, nierzadko dopingują. A ich niekiedy odmienna perspektywa na życie pozwala spojrzeć na siebie inaczej.
9. Wyjazdy. Małe i duże. Na miesiąc i na jeden dzień. Piękne chwile relaksu, ale i wysiłku przy wchodzeniu na górskie szczyty czy całodziennym zwiedzaniu. Plażowanie, leżenie bykiem, kawa z McDonald’s i oczywiście najlepsze lody z polewą czekoladową. Tak, uwielbiam je.
10. Rozwój duchowości. Nauczyłam się rozważać, medytować, analizować prawie każde istotne działanie, nastrój, myśl. Żyję świadomiej, dojrzalej i z Bogiem.
Co przyniesie kolejny rok życia? Czas pokaże, ale na pewno nie będzie nudno.
A o tym, jak zakończyłam 2015r. zobacz na vlogu: Moje podsumowanie roku 2015. Uwaga! Będzie inspirująco!
01/17/2016
Jak miło, że jestem jakby częścią aż trzech najważniejszych chwil Twojego życia 😉
01/18/2016
Tak Asia, zgadza się!
01/18/2016
Czy na fotce to Ta Sukienka Od Męża? 🙂 Śliczna!
01/18/2016
Ta jest od mamy akurat:)
04/06/2016
Kurcze, szkoda że dopiero teraz cię znalazłam (szukałam info o Mastermind) i czytam i czytam…mam ochotę przeczytać całość bloga ale zaraz obudzi się mój mały synek…w tym roku kończę 32 lata – z moich sukcesów mogę pochwalić się szczęśliwą rodziną (mam fajnego męża – przyjaciela i dwoje synków (4lat i 10m-cy), i to tyle…kariera zawodowa żadna…byłam pracownikiem biura pożyczkowego i szczerze nic tak mnie w życiu nie pozbawiło radości i motywacji i wiary w siebie jak ta praca. Postanowiłam po zakończeniu macierzyńskiego już tam nie wracać…tylko co dalej…w głowie mam pomysł na biznes dot. agenta nieruchomości i specj.z Home Staging ale…brak mi wiary w siebie…że dam radę bo nie mam żadnego doświadczenia w tym co chcę robić…idę na kurs ale czy po nim dam rade…czy warto iść w coś co się lubi choć nie ma się żadnego konkretnego doświadczenia ?Pozdziwiam cię że przy 2 dzieci dajesz sobie świetnie radę…ja się tego dopiero uczę…macierzyństwo stawiam na 1 miejscu przez co cały mój rozwój stoi w miejscu… Dziękuję za tego twojego bloga i te treści które motywują…fajnie piszesz i chętnie będę Cię dalej czytała. Pozdrawiam, Beata.
04/06/2016
Beata, każdy czasem wpada w czarną dziurę, która wysysa energię. Sztuką jest po pierwsze – powiedzieć sobie, że siedzisz w czarnej dziurze (nie każdy to od razu widzi),a po drugie, znaleźć drabinę i wyjść. Po trzecie zaś – jak już się wyjdzie, trzeba wiedzieć, gdzie iść, bo słońce świeci. To jest proces, wszystko przed Tobą. Dzieci zaraz będą same się bawić, zobaczysz. Pozwól sobie na powolne planowanie kariery.