Problem:
Wiele osób myśli o klientach niewłaściwie, a tym samym z miejsca zabija swoją sprzedaż, relacje i rozwój firmy. W tym poście napiszę o odkryciu, które przyda się także Tobie. To fenomenalne, jak niektórzy kopią się w kolano – nie rób tego, o zgrozo!
3 błędne założenia, które targają szefami i całymi firmami, tak długo, jak są praktykowane:
1. Klientowi zależy na rozwoju Twojej firmy.
Jeśli tak myślisz, to jesteś w gigantycznym błędzie. Klient nie chce, by obsługiwał go nowy pracownik (bo ten stary awansował), nie chce być elementem procedury (bo firma rośnie i opracowuje standardy obsługi). Klient nie chce czekać 5 min na odebranie telefonu, bo założyłeś sobie centralkę w sekretariacie, gdzie miła pani Agnieszka już nie odbierze od niego telefonu. On tego nie chce i ma Twój rozwój w czterech literach.
Argument o tym, jak Ty rośniesz i Twoja firma, to dla niego często zmiana nawyków myślowych, wzrost cen za produkty i trudniejszy kontakt z właścicielem.
Dlatego nigdy nie traktuj rozwoju swojej firmy jako czegoś, co może być atrakcyjne dla stałego klienta. Jego interesuje jedynie to, by dostał wartościowy produkt po najmniejszej linii oporu.
2. Trzeba mieć dużych klientów w portfolio.
Kolejna bzdura i założenie, które niszczy firmę, zanim zdąży ona w ogóle nabrać wiatru w skrzydła. Duzi klienci to duzi klienci, mają duże mniemanie o sobie i często naprawdę wiele znaczą na rynku. I wiesz czego ich to uczy? Uczy to ich negocjowania po trupach, wymagania specjalnej obsługi i troski, takiej, że obchodzisz się z nimi jak z jajkiem.
Robią problemy (bo mogą), nie płacą w terminie (bo mogą), zmieniają zdanie (bo mogą). A finalnie osoba, która rozpoczyna kontakt i z którą budujesz relacje, i tak nie jest decydentem! Nawet nie wiesz, czy w owej firmie jutro będzie pracować.
Dlatego warto mieć więcej pomniejszych klientów, którzy traktują Cię po partnersku. Czy oni mniej płacą? Nie zawsze! Czasem to właśnie grube ryby chcą wszystko po kosztach!
3. Klienci to klienci. Nie brataj się z nimi, bo potem są problemy.
Problemy są zawsze, czy się z klientami przyjaźnisz, czy nie. Zauważyłam, że jeśli wyjdziesz z założenia, iż każdy, ale to każdy klient, jest Twoim ZNAJOMYM, obsłużysz go lepiej! Znajomi się znają, spotykają się na kawie czy urodzinach wspólnego kolegi. Znajomym chcesz umieć spojrzeć w twarz w każdej sytuacji, bo wiesz, jak jego opinia o Tobie może wpłynąć na Twoich innych znajomych.
To właśnie tak działa – zależy nam na tym, by wspólny wypad na sushi był miły, niezależnie kto obok kogo usiądzie.
Jeśli się z klientami przyjaźnisz, to siłą rzeczy potraktujesz ich lepiej i siłą rzeczy oboje (tak oboje) będziecie mieli za cel dojść do porozumienia w trudnej biznesowej sytuacji. Na przykład takiej, kiedy Ty coś nawalisz.
I wiesz co, jeśli ja nie lubię któregoś z moich klientów (co czasem mimo wszystko się zdarza) i nie chciałabym spotkać się z nim półprywatnie na kawie, oddaję go od razu innej osobie do obsługi!
Dałam Ci do myślenia? To dobrze, myśl i działaj mądrze, a na dole posta zostaw komentarz proszę.
02/18/2016
O tych grubych rybach święte słowa :). Ja osobiście stawiam na relację partnerską. Jeżeli klient wykazuje tylko postawę roszczeniową (bo on tak chce!) kończę z takimi współpracę.