Dlaczego własny biznes jest jak IRONMAN?
Widziałam wczoraj IRONMAN’a (70.3). Niezapomniane przeżycie. Pierwszy raz w Gdyni. Ponoć startował sam Jakub Wesołowski (jego to nie widziałam) i Maciej Dowbor,a w sprincie Tomasz Karolak.Najbardziej wzruszyli mnie sportowcy – amatorzy (miałam łzy w oczach!), którzy na co dzień pracują na etacie, jako księgowi, prawnicy, murarze albo w korpo szaleją po kilkanaście godzin, albo malują obrazy – czyli generalnie nie ćwiczą zawodowo. A biegli wytrwale, na rowerach cisnęli wcześniej 90 km, i zaliczyli jeszcze kawałek Zatoki Gdańskiej wpław.
Cały dzień o tym myślałam. Ukułam na tą okoliczność kilka metafor.
Że własny biznes jest jak IRONMAN, bo:
- Zaczynasz jako amator, bo nie da rady nauczyć się firmy na studiach ani dzięki pracy na etacie. Coś tam zobaczysz, coś tam wyniuchasz, ale dopóki sam nie zaczniesz, to nie zrozumiesz, czym jest bycie na swoim.
- Tym samym dobrze zatem, jak zanim zaczniesz, coś tam trenowałeś – czyli sprzedawałeś, poznałeś ludzi i specyfikę branży. Dobrze, gdy znasz trasę, po jakiej przyjdzie Ci się zmagać z przeciwnościami losu i samym sobą. Trasę biznesu – czyli branżę, produkt, masz może jakieś kontakty, będziesz wiedział, gdzie na pewno będzie pod górkę.
- Musisz znać też siebie – wiedzieć, czy lubisz pływać, czy jaką masz kondycję, kiedy dopadnie Cię statystycznie pierwszy kryzys, a potem następne. Także takie, że będziesz myśleć o zejściu z trasy. Gdy będziesz wiedzieć, że nie lubisz papierkowej roboty, ale że musisz ją przeżyć, będzie Ci łatwiej wymyślić strategię poradzenia sobie z wyzwaniem. Jeśli wiesz, co może Cię mega osłabić (np. zła opinia o na rynku o Twoim produkcie lub oszustwo pracownika), będzie Ci łatwiej zaplanować, jak wyjść z impasu, nadal pozostając na trasie.
- Musisz znać swoich konkurentów – i nie są to tylko inni zawodnicy. Są to też inne zajęcia, aktywności, które nie pozwalają Ci się skoncentrować na dobrym czasie i dobrej pracy ramion podczas pływania. Czyli znać musisz swoją konkurencję, ale i swoje nawyki, jak chęć do dłuższego spania, albo googlania rzeczy w necie, które nie mają znaczenia.
- Warto byś miał swoich kibiców, stojących przy trasie, walących w garnki i skandujących Twoje imię, dorzucających kilka słów otuchy, czy nawet biegnących z Tobą na trudnych odcinkach. Jeśli nie masz przyjaciół, znajomych, rodziny, która widzi Twoje zmagania i dopinguje, będzie Ci trudno poradzić sobie psychicznie z naturalnymi zawodowymi wyzwaniami.
- Warto byś znał innych sportowców, aby móc z nimi pobiegać, pojeździć, a nawet porozciągać się. Takich, którzy przekażą Ci nowinki ze świata sportu, tj. biznesu, przekażą ci sprawdzony wzór umowy kupna sprzedaży komputera od klienta – osoby fizycznej, który możesz potem wrzucić w koszty firmy. (O roli grupy Mastermind pisałam choćby tutaj: Jak rozwinąć biznes za pomocą spotkań grupy Mastermind?
- Biznesowy IRONMAN umie zagryźć zęby, gdy wszyscy go wyprzedzają, rower się zepsuł i trzeba z nim na rękach dobiec do mety. Gdy jest 35 stopni, masz przetarte pachwiny, krew leje się ze stopy w bucie. I po prostu nie masz już siły. Wtedy właśnie okazuje się, co możesz, a czego nie możesz na trasie, tj. w biznesie. Okazuje się, czy odrobiłeś pracę domową, poznałeś siebie, zwizualizowałeś kryzysy, opracowałeś działające metody zaradcze. Przemyślałeś plan B. Wtedy, kiedy wszystko się chrzani, okazuje się, czy masz wolę walki.
- Jeśli ją masz lub się jej uczysz, zobaczysz, że przejdziesz na zawodowstwo. A to oznacza, że będziesz więcej trenować, więcej myśleć o sporcie / biznesie jako takim, a tym samym już nigdy nie uwolnisz się od piękna własnej firmy i przedsiębiorczości! Co jak co, biznes jak sport – uzależnia 🙂
(Zdjęcie z freeimages.com – zrobiłam swoje z telefonu, ale słaba jakość, więc skorzystałam ze sprawdzonej bazy)