Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nigdy się nie nudzę. Wiedzą też, że lubię mieć dzień napchany zadaniami, emocjami i ciekawymi spotkaniami. Jeśli jesteś stałym Czytelnikiem bloga, wiesz też, że mam dwoje małych dzieci. Poniżej zdradzam rąbek tajemnicy, co szef firmy, taki jak ja, może robić w sobotę 🙂 I z czego cieszy się najbardziej.
Efektywna sobota to:
1.Sobota zaplanowana.
Ale nie tak zaplanowana, że co do minuty wiem co, gdzie i jak. Wstałam rano przed 8.00, koło 9.00 spisałam wszystko, co chcę zrobić w weekend, ale bez ciśnienia. Jeśli zdążę, to super, jak nie, to trudno 🙂
2. Nigdy nie trzymam się sztywno kolejności zadań 🙂
Wybieram zawsze to, na co pozwolą mi dzieci, sytuacja, samopoczucie i chęci. Dziś byłam sama z dziećmi, więc to one miały mocny wpływ na ten dzień.
Realizując plany z punktu 1 zawsze mam wielki fun, gdy mogę sobie spontanicznie pomyśleć, co teraz załatwić. Cieszy mnie zmiana planów. Widzę, że dzieci się fajnie bawią – to biorę kawę i siadam z gazetą. Jak za kwadrans się zacznie awantura, to rzucam gazetę, syn na moją prośbę wyjmuje odkurzacz i sprzątamy razem. Nie musimy od razu zrobić wszystkiego. Za 5 minut znów może być przerwa na kawę w fotelu.
Trochę czasu mi zajęło nauczenie się, że z dziećmi tak po prostu trzeba.
3. Zajrzałam do komputera.
Tak, zajrzałam. Czasem trzeba i w sobotę zajrzeć na maila. Czy to źle czy dobrze? To zależy od Ciebie. Jeśli czujesz, że musisz pracować, to źle. Ale jeśli czujesz, że nie musisz, a chcesz, to jest dobrze 🙂 .
Nie pracowałam nad zadaniem stresującym, przejrzałam tylko fotki z ostatniego Seminarium Możesz Więcej Niż Myślisz. Są boskie, a że Seminarium było wspaniałe (wszystkim mega dziękuję!!), to i niektóre fotki są poniżej 🙂 Niebawem relacja!
4. Zostawiłam dzieci na „kulkach” i poszłam sama ze sobą na kawę.
Doznanie dnia. Naprawdę. Wzięłam książkę i bez skrupułów czytałam, pijąc mrożoną kawę.
5. Byłam na biegach.
Biegło mi się dziś strasznie. Godzina biegu, czyli niedużo, ale szło mi fatalnie. Walczyłam na każdym kilometrze. Dobiegłam do końca, ale nie był to zdecydowanie mój dzień na wyczyn sportowy. Nie mniej jednak cieszę się, że nie stanęłam i nie stękałam. To też jest ważne, by nie stękać, gdy jest Ci trudno.
Przy okazji zauważyłam, że jak uśmiecham się do innych biegaczy podczas treningu, szczególnie wtedy, gdy jest mi ciężko fizycznie, to jest mi łatwiej mentalnie. Cenne doświadczenie.
6. A teraz, co zrobię?
Ogarnę pocztę prywatną, potem poleżę i pomyślę, za co jestem dziś wdzięczna.
Dobrej nocy i Tobie 🙂
10/01/2016
Źle się biegało Marta, bo bez męża 😉 Czekam na szerszą relację z https://mozesz-wiecej-niz-myslisz.pl/
10/02/2016
Asiu, wydaje mi się, że bieg był ciężki bo 3 rzeczy się zadziały przed:
1. sprzątałam ostro 🙂
2. nie nastawiłam się psychicznie na bieg, tylko wyszłam spontanicznie z domu, od tak
3. zjadłam niewłaściwy posiłek przed biegiem (kolbę kukurydzy razem z córką i było to urocze 🙂
Nie mniej jednak brak męża to zawsze jest utrudnienie 🙂
10/02/2016
Zostałam zaproszona do seminarium jako partner . Dawno nie uczestniczyłam w tak profesjonalnym wydarzeniu . Wszystko było dopieszczone w najmniejszych szczegółach. Marta możesz udzielać lekcji wszystkim tym, którzy organizują wydarzenia .
10/02/2016
Elu, dziękuję bardzo. Te słowa wiele dla mnie znaczą. W samej organizacji bardzo silną stroną była Ania i Ola, które również włożyły swoje serce w to wydarzenie. Raz jeszcze dziękuję i zapraszam od razu na kolejne 🙂