Ten temat to coś, o co zawsze pytacie. Poniżej 7 punktów na temat jednoczesnego bycia mamą i przedsiębiorcą. UWAGA!! Bardziej jeszcze niż dla kobiet, jest to tekst dla mężczyzn, których żony prowadzą firmę. Dlaczego? Odpowiedź poniżej.
Jak to jest być pracującą mamą?
1. Po pierwsze – jest to wspaniałe.
Nie ma nic lepszego dla dziecka niż spełniona zawodowo mama, która oprócz wychowania realizuje się też poza domem. Udowodnione w niejednych badaniach, zatem nie jest to nic odkrywczego.
Powiem jednak o czymś, o czym rzadko się mówi. Patrz punkt 2.
2.Bywa to stresujące.
I wydaje mi się, że bardziej stresujące, jeśli najpierw kobieta ma firmę, a potem zachodzi w ciążę, niż odwrotnie.
Znam wiele kobiet, które stały się mocno niezależne i mocno zaangażowane w pracę, a macierzyństwo odłożyły na potem. I kiedy to „potem” przychodzi, okazuje się, że zajście w ciążę nie jest łatwe, a już na pewno wymaga zupełnie innych kompetencji. I nie mówię tutaj o technicznej stronie działania 🙂 Chodzi o to, że kobieta wojownik musi nauczyć się ogromnej pokory i poradzić sobie ze stresem, gdy przez kilka miesięcy „cel dziecko” okazuje się być z przyczyn biologicznych zwyczajnie nierealny.
Kolejny stres to jest odpowiedź na pytanie, co stanie się z firmą, gdy urodzę. Wskaż mi kobietę, aktywną przedsiębiorczynię XXI wieku, która nie poświęciła 9 miesięcy ciąży na ciągle analizowanie, co stanie się z jej klientami, jej przychodami, firmą i życiem zawodowym po porodzie. Otóż, takiej kobiety nie ma. Bo każda jedna rozsądnie myśląca kobieta zada sobie sto razy pytanie, czy będzie miała do czego wrócić.
Stresujące bywa też to, kiedy w poniedziałek rano masz służbowe spotkanie na szczycie, a w niedzielę w nocy Twój syn kaszle jak szalony, ma gorączkę i ostatnią rzeczą, jaką możesz zrobić, to puścić go w tym stanie do szkoły.
3. Nie jest perfekcyjnie.
Pisałam wyżej, że bycie pracującą mamą jest wspaniałe, ale że bywa to stresujące. Teraz napiszę, że nigdy nie jest to perfekcyjne.
Mam głębokie poczucie, że perfekcjonizm znika w pierwszym tygodniu po porodzie. To dzieje się samoistnie, choć czasem okupowane jest wielką złością, wylanymi łzami,żalem do wszystkich czy poporodową depresją. Nie ważne, jak Ty to znosisz czy znosiłaś. Jeśli chcesz przetrwać, musisz nauczyć się sobie odpuszczać. Najgorzej mają na starcie te mamy, których pedantyzm, dokładne planowanie dnia i kontrola nad rzeczywistością miały 10 punktów na 10. Ja miałam 8 / 10 i wierzcie mi, że gdy musiałam odpuścić, czułam, jakbym się topiła.
4. Pracująca mama to jest wyzwanie.
Da się to zrobić. Wiele kobiet prowadzi firmę i bardzo świadomie wychowuje dzieci. Nie jedno, nie dwoje, ale często trójkę. Co nie umniejsza faktu, że jest to wyzwanie. Czasem czujesz się tak, jakbyś codziennie wchodziła na Mount Everest. I często nie masz pewności, czy jak wejdziesz, to zejdziesz.
5. Pracująca mama ma lepszą organizację dnia.
Tak, siłą rzeczy. To nie jest kobieta, która leje wodę, czas spędza na ploteczkach, je powolne śniadanie z telewizorem w tle. To kobieta, która jedną ręką czesze włosy córce, drugą ubiera syna. Nogą przesuwa torbę wyjściową pod drzwi, w głowie planuje cel sprzedażowy. Jeśli w tej chwili zadzwoni telefon, odbierze, jak gdyby nigdy nic.
6. Pracująca mama ma jasne priorytety.
Ona się nie zastanawia. Dokładnie wie, czego chce i umie podjąć szybką decyzję. Nie znam osobiście mam, które stawiają przez całe życie firmę nad dzieci, choć wiem, że takie istnieją.
Ale wiem na pewno, że pracująca mama nie dywaguje godzinami, czy iść wieczorem na imprezę służbową, czy też poczytać dziecku książeczki. Bo wie, że jeśli raz pójdzie na taką imprezę, to następnym razem zwyczajnie odmówi.
7. Pracująca mama nie narzeka.
Bierze życie takim, jakim jest. Nie ma złudzeń, nie żyje patrząc w chmury. Bo jeśli prowadzi firmę i wychowuje potomstwo, zbyt wiele już w życiu doświadczyła, by siedzieć i załamywać ręce.
Wszystkim Pracującym Mamom – wielkie gratulacje! A Mężów Pracujących Mam klepię po ramieniu. Bo wiem, że czasem jest Wam z takimi ambitnymi kobietami bardzo ciężko 🙂
10/18/2016
Jestem pracująca mamą i dobrze wiedzieć, że ktoś to docenia 🙂 Fajny wpis. Podnoszący na duchu.
10/18/2016
Pracowałam do końca 8 m-ca ciąży. Na szczęście kondycja i zdrowie na to pozwalały. Jak mały miał kilka tygodni wychodziłam czasem na kilka godzin w tygodniu rozeznać teren, dopilnować, popracować samej. Przewietrzenie głowy, by nie myśleć wciąż tylko o dziecku było bardzo wskazane. Od 7 miesiąca życia dziecka wróciłam do pracy a synuś poszedł do żłobka, który na szczęście bardzo lubi. Na początek na kilka dni, teraz już jestem na full time. Pracuję także w domu, bo nie mam etatu – jestem wolnym strzelcem. Powiem Wam Mamom jedno – da się! Trzeba tylko wszystko poukładać, choć na początku macierzyństwo kojarzyłam głównie z nieustającym poczuciem winy, że zrobiłam coś źle, albo czegoś nie zrobiłam.
10/18/2016
Monika, gratuluję! Tak trzymaj!
10/18/2016
Dzięki Marta 🙂
10/18/2016
W zasadzie każdy ten punkt mogłabym też odnieść do mamy pracującej na etacie 😉
Szkoda tylko, że nie każdy pracodawca rozumie, jakim skarbem jest mieć w firmie matkę – zaangażowaną, odpowiedzialną i zorganizowaną.
10/18/2016
To prawda. Są mamy pracujące na etacie z taki wielkim oddaniem, jakiego czasem nie mają nawet panie przedsiębiorczynie 🙂