Dojrzałam do tego, by zrobić sobie sesję fotograficzną z profesjonalnym makijażem. Zdjęcia odświeżą bloga (bo niebawem zauważycie na nim pewne pozytywne zmiany!). Nigdy wcześniej nie korzystałam z usług profesjonalnej makijażystki przed wykonywaniem zdjęć służbowych, zatem uznałam, że tym razem zaryzykuję.
Wcześniej pisałam o tym, jak to jest na spotkaniu z personalnym stylistą. Teraz pod lupę bierzemy makijaż biznesowy do zdjęć. Mnie malowała Katarzyna Ambroziak (Ambris Atelier). Makijaż trzymał się bardzo długo, a jego wygląd sami ocenicie na zdjęciu. Ja byłam bardzo zadowolona z jego wyglądu i dobrze się w nim czułam. Wykonanie makijażu zajęło 90 min., choć myślę, że to dlatego, że wcześniej z Kasią napiłyśmy się herbaty i chwilę rozmawiałyśmy. Standardowy czas, z tego co wiem, to jakieś 50-60 min.
A teraz 5 wytycznych dot. makijażu biznesowego do sesji zdjęciowej:
1. Nawilżenie twarzy 🙂
Twarz musi być dobrze nawilżona, zanim cokolwiek się nałoży.
2. Makijaż zawiera dużo, bardzo dużo podkładu.
Makijaż musi być bardzo matowy – twarz, ale i też dekolt, i dłonie – bo to wszystko widać na zdjęciu. Kolor dekoltu powinien być taki sam, jak kolor twarzy. U mnie twarz była naturalnie jaśniejsza, więc dostałam delikatnie mocniejszy podkład, by wyrównać z kolorem szyi i dekoltu.
Całą twarz, dekolt i dłonie obsypać należy potem pudrem sypkim – właśnie dlatego, że nic nie może się świecić. Chodzi o to, że jak będę trzymać w ręku na przykład kubek z kawą, zarówno twarz, jak i dłoń nie mogą błyszczeć.
3. Makijaż powinien być wyrazisty i delikatny zarazem.
Lampa do zdjęć sprawia ponoć, że makijaż staje się mniej widoczny. Dlatego trzeba mieć taki, który jest wyrazisty. Ale co więcej, dobrane kolory powinny być względnie stonowane i biznesowe. Makijaż do zdjęć profesjonalnych, takich służbowych, jest daleki od makijażu na Sylwestra (tego obecnie nic nie przebije; kto widział, co jest w modzie, ten wie, o czym mówię). Powinien być też dużo spokojniejszy niż makijaż na ślub czy inną wieczorową imprezę.
4. Zanim zdecydujesz się na kolor cieni, trzeba:
przyjrzeć się twarzy, cerze, kolorowi włosów czy oczu. Ale trzeba też profesjonalnej makijażystce pokazać, co założy się na siebie do sesji. U mnie były to koszule z kolorem niebieskim (na większości zdjęć), zatem zdecydowałyśmy się na makijaż delikatnie brązowy. Choć przyznam szczerze, że ja tego brązu akurat nie widziałam – dla mnie oko było ciemno szare. Zresztą oceńcie sami, co to za kolor jest.
5. Na koniec malujemy usta i pudrujemy różem policzki.
Usta mogą być mniej lub bardziej czerwone / różowe. Tu miałam dowolność. Kasia pytała, jakie lubię kolory i jak mocno chciałabym zaznaczyć usta. A że się nie znam, zdecydowałam się na „przeciętne natężenie barwy”. Efekty tego wyboru możecie zobaczyć na zdjęciu 🙂 Można je kliknąć i potem powiększyć, by zobaczyć szczegóły makijażu na twarzy.
I tu jeszcze jedna cenna uwaga – zjedź coś koniecznie przed całą „makijażową imprezą”! Z pięknie pomalowanymi ustami żal mi było pić potem herbatę czy jeść kanapkę 🙂
Jestem bardzo ciekawa, jak wyjdą teraz zdjęcia. Tym bardziej, że sesja była nerwowa, bo mąż chory leżał w łóżku i wszędzie biegały dzieci. Dwa razy omal nie zbiły lampy. Cóż, tak czasem bywa. A o tym, kto robił zdjęcia i czego się na ten temat dowiedziałam, napiszę niebawem 🙂