Jak byłam na MMI podeszła do mnie pewna Kasia. Kto to taki i dlaczego o niej piszę? I jak to się ma do tworzenia społeczności i wspierania ludzi?
Kasia! Ten post jest zainspirowany Tobą. Dzięki, że jesteś!
Jak wiecie (lub nie 🙂 ), niedawno byłam na MMI. W pierwszej czy drugiej przerwie podeszła do mnie pewna dziewczyna, mówiąc „Dzień dobry”. Ja na to „Dzień dobry, a czy my się znamy?” Ona mówi, że tak, tzn. ona zna mnie, ale ja jej zapewne nie. I tak rozwinęła się dyskusja – Kasia czyta mojego bloga i to m.in. dzięki mnie zaczęła żyć na maksa 🙂 Nie tylko biznesowo – ale też prywatnie. Zaliczyła już skok ze spadochronem, na bungee, czeka ją lot szybowcem. Robi też wiele innych, ciekawych rzeczy, nie siedząc w domu i nie narzekając (ani na pogodę, ani na politykę, ani na stan zdrowia, ani na … ).
Jak Kasia sama pisze, byłam jedną z pierwszych, jak nie pierwszą osobą, która zmieniła jej życie. Kasia była na mojej prelekcji, 30 minutowej, czyta też bloga i KREUJE SWOJĄ RZECZYWISTOŚĆ. Nie czeka i nie patrzy, jak to rzeczywistość kreuje ją. Wybrała pierwszą opcję.
Dlaczego o niej piszę?
Piszę o tym, bo Kasia mi wiele zawdzięcza (co widać np. w komentarzu do posta o Millionaire Mind Intensive). Ale przede wszystkim TO JA ZAWDZIĘCZAM WIELE JEJ!!! Znacznie więcej niż Kasia myśli 🙂
Bo Kasia jest moim followersem, jest w mojej społeczności, jest zadowolona z tego, co robię, i szerzy wiedzę o mnie innym – w rozmowie kuluarowej, a także na blogu czy w mediach społecznościowych.
Myślę, że gdybym kiedykolwiek miała problem z reklamą, śmiało mogłabym ją poprosić o wsparcie. Taka pomoc jest absolutnie bezcenna.
A teraz: Dlaczego o tym w ogóle piszę?
Bo tak na prawdę, na koniec dnia, Drodzy Przedsiębiorcy, Blogerzy, Sprzedawcy i Freelancerzy – nasi zadowoleni klienci, sprzymierzeńcy, ambasadorzy marki i followersi – to wszystko, co mamy!!
To dla Nich pokonujemy wewnętrzne trudności, dla nich się uśmiechamy, kiedy nam ciężko, to dla nich tworzymy coraz to lepsze rzeczy, doskonalimy siebie, produkty, nasze usługi. Oni stanowią sedno naszej pracy i oni nadają jej największy sens!
Steve Jobs doświadczał długich kolejek, ciągnących się ulicami, niekiedy już w nocy, tuż przed wypuszczeniem do sprzedaży któregoś z nowych iPhonów. Każdy z nas – jak zakładam – wiele zrobiłby dla takich oddanych fanów. I każdy chciałby ich mieć.
Tak samo wiele pamiętaj, by robić dla obecnych fanów, nawet jak – jeszcze 😉 – nie stoją w kolejce po Twoje dobra.
W biznesie, jak i w życiu, ludzie, którzy Cię wspierają, się najważniejszym ogniwem każdego procesu.
Troska o nich, szczera i autentyczna, jest najważniejszym elementem naszej pracy.
PS. A jeśli jesteś fanem Steve’a Jobsa – to po chwili refleksji nad tym tekstem, zajrzyj sobie jeszcze tutaj.