Przedstawiam czarną listę 4 najgorszych i jednocześnie najczęstszych błędów w biznesie. Jeśli robisz coś z tej listy, natychmiast zaprzestań. To droga do zawodowej porażki.
W poście tym nie chodzi mi o wymyślanie sytuacji, które mogłyby się zdarzyć, i byłyby fatalne dla Ciebie i firmy. W tym poście chodzi mi o sytuacje, które SIĘ DZIEJĄ powszechnie, MIMO IŻ SĄ fatalne. Wiele osób czuje intuicyjnie, że coś wówczas nie gra w firmie, ale brakuje im odwagi, decyzyjności, czasem dynamitu w czterech literach, by sobie z nimi poradzić. Poniżej zatem spis błędów do rozgromienia – dla menedżera, szefa zespołu, właściciela firmy. Wykorzeniaj te zachowania u podstaw, jak tylko zobaczysz ich pierwsze przejawy:
Czarna lista – 4 skandaliczne porażki w pracy:
1. Niesłuchanie rynku.
Najgorszy z najgorszych grzechów. Dawno skończyły się czasy, kiedy produkcja decydowała o sprzedaży. W tej chwili to rynek decyduje o tym, czego podjąć się ma produkcja. W przykładzie: Co z tego, że masz do sprzedania nieużywane i w świetnej jakości słuchawki do walkmana, jeśli nikt teraz ich nie potrzebuje? Możesz mieć najlepszy produkt na świecie, możesz mieć super talent do malowania obrazów czy świetnie śpiewać – jeśli rynek uzna, że lepszy głos ma Pamela Anderson, kupi Pamelę Anderson.
Dobrym przykładem są tu hamburgery. Czy zgodzisz się z tezą, że te z McDonald’s nie są najlepsze na świecie? Że znajdzie się wiele innych, za które można się będzie pochlastać, bo tak smakują. Ale jakoś na rynku nie mają przebicia. Ty też nie będziesz go miał, jeśli zakochasz się w produkcie, a nie w kliencie. To klient ma w swojej kieszeni TWOJE pieniądze. Nie produkt.
2. Punkt drugi wiąże się z 1. Złe kanały dystrybucji.
Sprzedajesz coś w niewłaściwy sposób. Ulotkami chcesz zdobyć serce korporacji, albo filmikiem w autobusie liczysz, że osiągniesz zyski ze sprzedaży luksusowej biżuterii. Jeśli działasz w branży relacyjnej, czyli takiej gdzie trzeba poznać się, zanim ktokolwiek cokolwiek kupi (np. HR, ubezpieczenia, kredyty, dobra luksusowe, powszechnie niedostępne) nie możesz liczyć na to, że sprzedasz przez maila! Bo relacji mailem – bądź co bądź – ale w biznesie raczej nie zbudujesz. Tu wymagana jest bezpośrednia rozmowa, często niejedna; a nie ulotka, reklama w prasie czy dobrze wyglądająca strona www.
3. Kolejny grzech – zatrudnianie niewłaściwych ludzi.
Jeśli kogoś zatrudniasz, musi być to właściwa osoba. Ileż to kasy marnuje się przez to, że trzymasz na siłę osobę, do której już dawno nie masz przekonania?! Znasz ten przypadek? Józek pracuje z zasiedzenia, Antek bo to znajomy żony, a Zenek, bo ma kontakty i dobrze sprzedaje. Tyle, że Józek już niewiele robi, Antek jest niekumaty i powiela ciągle te same błędy, a Zenek konfliktuje ludzi i niszczy ducha zespołu. Przez niego inni odchodzą z pracy.
Jeśli ten problem brzmi znajomo, nie jesteś osamotniony. Jest mega częsty. Bądź czujny.
4. I ostatnie z naszej 4punktowej listy: złe zarządzanie, a często brak zarządzania.
Jakieś kurcze nie wiadomo co, jakieś pitu pitu z grupą ludzi (Bóg wie, jak zrekrutowanych i wprowadzonych), jakieś chaotyczne kierowanie to tym, to tamtym, albo wymyślanie celów od czapy. Zła komunikacja (!!!) – niby banalne, ale położyła już niejedną firmę o stabilnych nogach. Złe zarządzanie to też przeinwestowanie. To wkładanie pieniędzy w rozwijającą się firmę, która jest studnią bez dna i przyjmie wszystko. Brak kontroli kosztów, brak analizy, w połączeniu jeszcze nie daj Bóg z grzechem 1 lub 2 = niechybna śmierć.
Jeśli wystrzegasz się błędów z tej listy, przyjmij moje gratulacje. Mi też zdarza się czasem wpaść w te pułapki na drodze do prowadzenia firmy z sukcesem. Ciągle się uczę. Ale Ty?! Ty ucz się na moich błędach i błędach moich klientów. Wydrukuj post i zawieź sobie na lodówce. Bądź mądrzejszy!