Problem:
Ten problem przyszedł mi do głowy wczoraj, po spotkaniu autorskim ze studentami na UG, Ekonomia. Zapytano mnie, czy jak firma jest długotrwale pod kreską, to czy jeździ się na miesiąc do Hiszpanii. I wtedy też wydało mi się, że pytanie przynajmniej w części dotyka realizmu prowadzenia firmy w sytuacji, gdy mamy w niej właśnie realny kryzys. Na przykład taki, jak istniejemy krótko na rynku i nie mamy praktycznie żadnych klientów. I marne pieniądze, za to dużo pracy i stresów. Czy trudno prowadzi się firmę w Polsce?
Rozwiązanie:
I trudno i łatwo, jak wszędzie, są plusy i minusy. Polska nie jest krajem, który przedsiębiorcom wykłada czerwone dywany pod nogami, co by im się noga nie potknęła w drodze na szczyt. Raczej idzie się u nas pod górkę drogą w stylu kocie łby, z dziurą łataną gdzieniegdzie asfaltem, a gdzieniegdzie niestety nie. Wielu co odważniejszych przedsiębiorców zakłada popularne ostatnio firmy w Anglii, gdzie zamiast faktury kosztowej wystarczy zwykły rachunek, a i opodatkowanie jest baaardzo sympatyczne. Biznes w Anglii jest prostszy, na pewno, a zainteresowanych odsyłam choćby tutaj: Cracovia.
Ale jak radzi sobie mały przedsiębiorca w Polsce?
No radzi sobie różnie. Jeśli jest na działalności gospodarczej, niech od razu zabezpieczy majątek pod postacią rozdzielności majątkowej, spisanej u notariusza. Naturalnie dotyczy to osób przed lub po ślubie. I nie ma nic wspólnego z miłością.
Bo przedsiębiorca z rozdzielnością majątkową na pewno poradzi sobie lepiej – nie tyle na rynku, ile w życiu. Bo urząd skarbowy i ZUS lubią zaskakiwać zmienną interpretacją przepisów, dlatego lepiej jak zaskoczą jedynie Ciebie, a nie całą Twoją rodzinę.
Można oczywiście prowadzić spółkę – tutaj polecam formę z o.o. Twój majątek jest mocniej zabezpieczony, a opłata za księgowość nie jest znowuż aż taka wysoka. Są pewne sytuacje, w których spółka będzie się bardziej opłacać niż zwykła działalność. Dlatego warto poczytać kodeks spółek handlowych i poradzić się niejednej osoby. Ile biznesów, tyle pasujących do nich form prawnych i warto to dobrze wybrać, aby sobie potem lepiej radzić.
A ile firm upada w I roku?
A jak idzie mu sprzedaż i płynność finansowa, temu statystycznemu przedsiębiorcy? Jest nas jakieś 1-3 milinów, trudno o precyzyjne dane (sprawdź raport Forbes). Zakładało się, jak przeczytałam niegdyś w gazecie „Własny Biznes.Franchising”, że co trzecia firma upada. To chyba dość optymistyczne dane, bo jak czytam teraz, to macie – ot jak widać:
„Blisko 80 proc. polskich firm upada w ciągu pierwszych dwóch lat swojej działalności. Okazuje się, że trudności w prowadzeniu działalności gospodarczej mają zwłaszcza mali i średni przedsiębiorcy, czyli ci, którym zawdzięczamy blisko 70 proc. krajowego PKB.” (gazeta-msp.pl)
Jak widać, słabo radzi sobie statystyczny przedsiębiorca w pierwszych dwóch latach firmy. Ale trzeba przy tym pamiętać, że znacznie lepiej radzą sobie ci, którzy nie wyrwali się na głęboką wodę i nie założyli firmy od czapy (tj. bez klientów, bez doświadczenia w branży i zwykłej dojrzałości emocjonalnej).
Te firmy, który przetrwają, to firmy, gdzie wcześniej właściciel miał już kontakty i pewne pojęcie o biznesie – pracował na etacie, poznał zasady biznesu, zaznajomił się z branżą i rynkiem. I przede wszystkim – miał pierwszych klientów (na umowę o dzieło, zlecenie) ZANIM rozpoczął formalnie działalność.
Jeśli wiesz, kto kupi Twoje usługi lub produkty, bo JUŻ je kupuje, przejście na samozatrudnienie to pestka.
I na pocieszenie jeszcze złote słowa: Jeśli przetrwasz pierwsze dwa lata, najgorsze masz już za sobą. Statystyka zacznie się wspierać – im dłużej jesteś na rynku, tym mocniej pływasz 🙂 Odsyłam do posta: Jak odzyskać więcej wolności i uwolnić się od pracy 24 godziny na dobę, to zobaczysz, kiedy wyjeżdża się na miesiąc do Hiszpanii.
Proszę pamiętaj o udostępnieniu postu i komentarzach. To one pozwalają mi pisać lepsze posty dla Ciebie.
(fotka polskiego lasu jako metafora zagubienia małego przedsiębiorcy w Polsce z freeimages.com)