fbpx

5 sukcesów i 5 porażek na mojej 10letniej liście jako szefa firmy.

Posted on 24/paź/2018


Parę dni temu świętowaliśmy nasze 10. Urodziny firmy (fotki poniżej). Co uznałabym za swoje największe sukcesy? Co za największe porażki?

Posta ubogacam zdjęciami z Seminarium „Możesz Więcej Niż Myślisz” Edycja 3.0. (z dnia 20.10.2018). Tutaj obchodziliśmy nasze 10te urodziny. Piękne fotki pochodzą od Ani Osiak.

 

Największe przełomowe sukcesy w mojej firmie Personia to:

 

1. Zmieniamy realnie życie ludzi oraz ich firm .

Bez dwóch zdań. Uczestnicy szkoleń przynoszą nam kwiaty. Piszą długie maile. Wzruszają się. Zmieniają się. Dzięki nam. Wiem to.

 

Kandydaci znajdują dobre miejsca nowego zatrudnienia. A klienci dobrych pracowników. Mamy dobre pomysły doradcze na rozwój wiele firm. Dzięki nam firmy powiększają zyski, porządkują procesy. Zdobywają nowych klientów. Rozwijają się w zakresie szeregu kompetencji miękkich. A finalnie oczywiście – więcej znaczą na rynku i powiększają swoją przewagę nad konkurencją.

 

I choć ktoś może zarzucić, że się chwalę – niech spojrzy proszę na punkt nr 2 i 3 w liście  porażek.

sukcesy i porażki 10 lat firmy

 

2. Moja praca umożliwia lepsze życie mojej rodzinie.

 

To wielki sukces jest. Moja praca tworzy rzeczywistość, w której funkcjonują dzieci, mąż, przyjaciele, bliscy. Wielkim sukcesem jest to, że mam nadal pasję do biznesu, przedsiębiorczości. Że moje dzieci (lat 4 i 5) potrafią same negocjować zakup używanej hulajnogi. Że mamy finanse na to, by spełniać nasze rodzinne marzenia (np. podróż do Stanów Zjednoczonych).  Że przyjaciele dzwonią do mnie po inspirację dotyczącą prowadzenia eventu, jaki sami organizują niebawem w firmie i korzystają z moich 5-minutowych telefonicznych rad.

 

Że mimo tego całego pędu, w jakim żyjemy, mam czas na bycie mamą i żoną. Córką i przyjacielem.

 

Sukcesem jest, że praca mnie nie zabiła. Serio. Jestem „urodzonym pracoholikiem” i to cud jest, że przestałam tyrać po nocach. Że się nie wypaliłam. Że nie mam złego stanu zdrowia, złych nawyków, popsutych relacji z ważnymi dla mnie ludźmi. Bardzo wiele zawdzięczam tutaj Mężowi, bo kilka lat temu NAPRAWDĘ bywało różnie.

 

 

3. Otwieramy sieć franczyzową. Rozwijamy się dynamicznie.

Wreszcie zaczęłam myśleć na wielką skalę. Czy kolejne 10ciolecie firmy przyniesie nam większy rozgłos? Czy będziemy obecni jako firma w 30 miejscach w Polsce? 30 zagranicą? Kto wie. Ale wiem, że sukcesem są pierwsze rozmowy z franczyzobiorcami. I posiadanie marki firmy, która coś w tym kraju już znaczy.

 

Sukcesem jest to, że firma zmieniała lokalizacje. Pierwszy lokal – hmm, moje mieszkanie. Drugi lokal istniał w suterenie. Stałym gościem były w nim żuczki, pająki i inne dziwne owady. Trzeci – wynajęte mieszkanie. Czwarty – też mieszkanie, ale z punktu widzenia zarządzania finansami i naszej rodzinnej atmosfery pracy – to na ten moment jest strzał w dziesiątkę. Kupiliśmy też lepsze sprzęty techniczne (te stare to była i jest masakra). Stać nas na umowy o pracę dla pracowników. W firmie „urodziło się / urodzi się” u naszych pracowników trójka dzieciaków (+ dwójka moich). To są piękne przejawy wzrostu.

sukcesy i porażki 10 lat firmy Personia

sukcesy i porażki 10 lat firmy Personia

 

4.  Najlepszy na świecie – Zespół.

Bez Dziewczyn w Personii byłabym pusta. One ogarniają mnóstwo spraw, kiedy ja jestem na scenie. Gdy piszę tego posta. Gdy sama nie mam siły lub wiedzy, by czymś tam się zająć.

 

W Zespole jest siła. A w TYM zespole jest też wsparcie jak w najlepszej rodzinie. Jest prawda. Jest uczciwość. Jest zaufanie. Jest miejsce na płacz i śmiech. Jest miejsce na błędy i spektakularne sukcesy. Jest miejsce na prawdziwe życie.

 

sukcesy i porażki 10 lat firmy Personia

sukcesy i porażki 10 lat firmy Personia

 

5.  Obsługujemy najlepsze i najpopularniejsze firmy świata. I nie tylko.

Wielkim sukcesem są marki firm, które z nami pracują. Nazwiska osób – naszych Klientów, rozpoznawalnych w całej Polsce. Brandy ogólnoświatowych firm. Placówki administracji państwowej najwyżej postawionej w tym kraju.

 

I piękne jest to, że oferując produkty dla TAKIEGO RYNKU , mamy też ofertę dla firm średnich, małych i mikro. Że możemy pomóc tym, których budżety są znacznie mniejsze. Ale których praca jest równie ważna dla społeczeństwa.

 

To wielki sukces jest. Być na tyle profesjonalnym, że możemy dotykać gwiazd, i na tyle ludzkim, że możemy pomóc prawie każdemu najmniejszemu przedsiębiorcy.

 

sukcesy i porażki 10 lat firmy Personia

 

 

 

Największe porażki / fuck upy w historii firmy:

1.Popełniłam bankruta.

Prowadziłam 6 lat klub fitness, który po zajściu przeze mnie w drugą ciążę okazał się totalnie nierentowny. Historia jest taka, że nie mogłam już ćwiczyć fizycznie jako instruktor i musiałam zatrudnić więcej kadry.

 

Klub przynosił straty regularnie co miesiąc, ale nie to było problemem. Problemem było to, że:

(1) cały rok czasu nie miałam odwagi go zamknąć.

Bałam się, że zostanie to źle przyjęte przez moich znajomych czy klientów. I panicznie bałam się tego, czy teraz ktoś nie uzna mnie za ofiarę. To był jeden z najbardziej absurdalnych lęków w moim życiu.

 

Po zamknięciu fitnessu wszystko było lżejsze, łatwiejsze i co ważne – dziś uważam to za cenną lekcję, która bardzo pomaga mi prowadzić konsultacje doradcze czy coachingi dla innych szefów firm.

 

(2) nie potrafiłam tworzyć firmy beze mnie.

Nie układałam procesów tak, by firma przetrwała bez mojej wiedzy, czasu i zaangażowania. To był bardzo duży błąd, który popełniałam te 6 lat. Jeśli jako szef firmy stawiasz wszystko na swojej osobie, to jest katastrofa dla firmy. I katastrofa dla Ciebie.

 

2.Ignorowałam rolę budowania marki wokół nazwiska i nazwy firmy.

W tym nie byłam nigdy super dobra, ale uczę się i doskonalę. Kiedyś bliska mi osoba powiedziała do mnie „Marta, ale masz parcie na szkło”. To było wtedy, gdy jakiś dziennikarz napisał o mnie (darmową, tj. nie opłacaną przeze mnie) wzmiankę na Trójmiasto.pl .

 

Tak się tym przejęłam, nie tym artykułem, który był świetny, ale tą uwagą. Zabolało mnie to. Nie chciałam, by ktoś myślał, że płacę za dobre opinie albo za artykuły w prasie o mojej firmie. Ta głupia – teraz to wiem – uwaga szła ze mną kilka dobrych lat, zanim się na nowo ośmieliłam. Zdecydowanie za długo czekałam.

 

Teraz wiem, że warto dobrze o sobie pisać i że PR jest ważny. I choć nie płacę za te usługi nadal, i to się raczej nie zmieni, to wiem, że proszenie ludzi o wystawienie komentarzy o naszych usługach czy moich działaniach dla klientów jest doskonałą formą rzetelnego informowania rynku o tym, jacy jesteśmy.

 

A jak trafi się zły komentarz? Świetnie. Mamy nad czym pracować i doskonalić się. Nikt nie jest idealny i konstruktywna krytyka jest zwyczajnie potrzebna.

 

sukcesy i porażki 10 lat firmy Personia

 

 

3. Nie świętowałam sukcesów.

Jak zrobiłam coś dobrze, leciałam do kolejnego działania. Wydawało mi się, że tak trzeba. Nie byłam pod tym względem dobrym liderem dla pracowników. Nie doceniałam ich pracy. Nie potrafiłam powiedzieć: „Teraz weź wolne, bo na nie zasłużyłaś. Poza tym w zamrażalce czekają lody – to specjalnie DLA CIEBIE”.

 

Mówiłam: „Świetnie Ola. Proszę wyślij maila i zadzwoń tu i tu” –> kolejne zadania przecież czekały.

 

To duży błąd był przez wiele lat. Mi nie budował samooceny. Nie budował ducha pracy zespołowej. Byłam wiecznie wymagająca. A po zrobieniu zadania – było ono tylko odhaczone. I nikt z zespołu nie mógł należycie budować dumy z tego, co osiągnął.

 

 

sukcesy i porażki 10 lat firmy Personia

 

4. Nie liczyły się dla mnie pieniądze.

Pewnie to Cię zwali z nóg. Ale dla mnie naprawdę nie liczyły się kiedyś pieniądze. Robiłam swoją pracę najlepiej, jak umiem. Ale nie potrafiłam wywalczyć lepszego wynagrodzenia za realizowane projekty. Nie byłam stanowcza i nie wierzyłam, że „z taką cerą i w takim stroju” zasługuję na więcej profitów finansowych.

 

Mężczyźni – choć nie wszyscy – potrafią się bardzo cenić. Ostatnio rozmawiałam z jednym z nich i poprosiłam o drobną przysługę. I usłyszałam od niego pytanie: „Ile dostanę za to hajsu” – to cytat.

 

W życiu nie przyszłoby mi do głowy, by tak komuś odpowiedzieć przy takiej sprawie. Nie neguję tego kolegi. Mówię tylko, że kobietom rzadziej do głowy przychodzą takie pomysły. Boimy się etykietki „materialistka”.

 

Za to wybieramy etykietkę „ofiary” czy „pionka w grze”. Wiem, co mówię, bo tak właśnie robiłam przez 6 lat prowadzenia firmy. Teraz mówię otwarcie i nie wstydzę się: konsultacje kosztują u mnie minimum 1.100 zł netto za godzinę (i cena wzrośnie). Ich jakość ocala rok – dwa pracy klienta. Jestem z tego dumna. Bo nie mam się czego wstydzić. Moją pracę, kompetencje miękkie i merytoryczne oraz zaangażowanie można bardzo łatwo zweryfikować.

 

sukcesy i porażki 10 lat firmy Personia

sukcesy i porażki 10 lat firmy Personia

 

5. Więcej rzeczy mi się nie udało, niż udało.

Dla kogoś to mogą być drobnostki. Dla mnie nie były. Dwa razy zatrudniłam złą osobę do pracy. Straciłam kiedyś przez to 1/4 włosów na głowie. Wypadły z dnia na dzień (serio!!!!). To jest możliwe. Taki był stres. To było straszne. Naprawdę straszne.

 

Innym razem, gdy byłam w 9tym miesiącu ciąży, klient tak mnie opieprzył telefonicznie o godzinie 20.00 za pewien błąd w sztuce (po części miał rację, ale po części), że następnego dnia byłam na porodówce.  Dziecko było zagrożone. Poród był w terminie – był to pierwszy dzień 38.tygodnia ciąży. Ale ja wiem, że urodziłam przez niego. Nie powinnam była tak długo pracować w ciąży. Nie powinnam była odebrać tego telefonu – tym bardziej o 20.00. I nawet napiszę, że chyba nie powinnam była obsługiwać w ogóle takiego pieniacza.

 

Popełniłam też wiele błędów w relacjach z bliskimi, przyjaciółmi, pracownikami (byłymi i obecnymi), dostawcami i klientami. To dobry moment na to, by im powiedzieć PRZEPRASZAM.

Teraz coś się kończy, a coś zaczyna.

 

Zaczynam nowe 10 lat. TRZYMAJCIE ZA NAS KCIUKI. JA TRZYMAM ZA WAS <3

 

sukcesy i porażki 10 lat firmy Personia

 

 

 

 

 

1 Comment

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *