Pisałam już, czego się dowiedziałam na takim spotkaniu. Teraz przedstawiam swoją opinię – co mi się podobało, a co nie 🙂 Piszę też, jak wyglądało spotkanie.
Jak wygląda spotkanie z personalną stylistką?
Moje subiektywna opinia na temat spotkania z osobistą stylistką:
Podziękowania, jak wiesz, składam dla Kasi i Kasi z Wysokiej Szpilki. I choć nie jest to artykuł sponsorowany (!), wiele ich rad i wskazówek uważam za cenne, o czym piszę zupełnie szczerze.
1.Spotkanie jest ciekawym doświadczeniem.
Ktoś może nazwać Twój typ figury, może doradzić w zakresie wyboru kolorów, tkanin, fasonów. Takich rzeczy nie robi się przecież na co dzień. Moje spotkanie zaczęło się od miłej kawy, gdzie podczas 40 minutowej rozmowy pytano mnie o ulubione kolory, tkaniny, fasony.
2. Spotkanie obfituje w wiedzę.
Najpierw to ja mówiłam. Co lubię, czego nie lubię, do czego potrzebny mi lepszy strój. Potem zaś dość delikatnie Kasia stylistka wpinała w moją wypowiedź swoje spostrzeżenia. Dostałam kartkę, na której miałam robić notatki. To było mega!
Przejrzałyśmy też moje zdjęcia z Facebooka i omówiłyśmy na nich kompozycje ubiorów, jakie miałam na sobie danego dnia na zdjęciu. To była bardzo dobra część całego spotkania, bo:
- nie musiałam nic mierzyć,
- mogłam pokazać moje ulubione ubrania na zdjęciach i je omówić,
- Kasia mogła lepiej poznać mój indywidualny styl.
3. Potem było bieganie po sklepach.
Tak, bieganie, bo na pewno nie chodzenie. Ale uwaga! Ja raczej przymierzałam i mało ruszałam się z miejsca. Obie Kasie przynosiły mi nowe rozmiary, kolory, tkaniny. Załatwiały dla mnie odpowiednią rozmiarówkę z zaplecza. Czułam się bardzo zaopiekowaną.
Nie mniej jednak jeśli idziesz na takie spotkanie, musisz nastawić się na kilkadziesiąt przymiarek. I niestety trzeba w tym współpracować, inaczej spotkanie mogłoby nie mieć sensu.
4. Dawno nie słyszałam tyle dobrych słów od kobiet!
Obie dziewczyny były żywo zachwycone niektórymi elementami mojej figury i widać było, że bardzo im zależało na ich eksponowaniu. Wchodziły ze mną do przymierzalni i oceniały każdą rzecz na bieżąco.
5. Było męcząco.
Jak dla mnie – najgorszą rzeczą było ciągłe przebieranie się. Trzeba mieć do tego dużo cierpliwości i wytrwałości. Mi na końcu zwyczajnie brakło już sił. W życiu nie pamiętam, bym jednego dnia weszła do tylu sklepów, ale może to kwestia tego, że zwyczajnie za tym nie przepadam.
Ile sklepów zaliczyłam? Może 15? Zaczęło się od Rossmanna, skończyło w sklepie, którego nazwy nawet już nie pamiętam. Tam też odmówiłam już mierzenia kolejnych dżinsów, ale żebym nie była stratna, Kasia zrobiła mi ich zdjęcie i wysłała już na Facebooku. Powiedziała, że będą idealne i jak będę w galerii, to mam iść je przymierzyć już sama.
6. Czy była to zabawa?
Trudno stwierdzić. Dla mnie to była ciężka praca przerywana entuzjastycznymi uwagami Dziewczyn z Wysokiej Szpilki. Nikt mi nie powie, że ubranie się do kamery czy zdjęcia to bułka z masłem. Jeśli idziesz na takie spotkanie, najlepiej weź sobie ubrania, które się szybko wkłada i zdejmuje, a także wygodne buty na płaskiej podeszwie. Tenisówki będą idealne.
7. Czy było drogo?
I tu Was zaskoczę. Nie było. Rzeczy, które przymierzałam, miały zupełnie przystępne ceny. Bluzki za 80 zł, spodnie za 140 zł. Bo elegancko nie musi znaczyć, że bardzo drogo. I czułam, że stylistki wcale nie wymagają ode mnie, bym cokolwiek kupiła. To było bardzo, bardzo dobre, bo nie czułam najmniejszej presji na robienie zakupów.
Co więcej, dostałam wskazówki, w jakim sklepie towar ten sam lub podobny kupię 20% taniej.
Kobiety biznesu i mężczyźni biznesu! Napiszcie proszę, gdzie Wy się ubieracie, jakie marki cenicie? Czy też miałyście takie spotkanie z personalną stylistką? Jak było? A może dopiero się wybieracie?
PS. Chcesz więcej o wizerunku? Zajrzyj tutaj:
Kreowanie wizerunku – 7 faktów, które pomogą Ci lepiej wyglądać.
10/07/2016
Mój sposób na zakupy to wyprzedaże. Klasyczne biznesowe ubrania nie zmieniają się z sezonu na sezon. Dlatego kupuję wtedy, gdy jest taniej. Czasem trzy żakiety mogę dostać w cenie jednego i mam spokój z zakupami na dłużej.